schweppes napisał(a):Nie pracowałem nigdy jako konstruktor, ale nie wyobrażam sobie, żeby nie chodzić do takiej pracy w butach wizytowych i koszuli - codziennie świeżej oczywiście. Polecam też w weekend przerobić "Elementarne ćwiczenia dykcji" Toczyńskiej. Wizerunek to podstawa. Naprawdę nie zaszkodzi popracować nad tym, żeby nie być postrzeganym jako cham-wyrobnik.
Ja cisne szyderę bo od dykcji i magików od wizerunku na LI znajdziesz całą masę. Co jeszcze ? Wizerunkowy blog imienazwisko.pl to chyba nie o to w tym sporcie chodzi. Ciekaw jestem jak by sie pracowało z takim zawodnikiem, który by się nosił jak dyrektor techniczny wsód kolegów z pracy.....Padacie ofiarami wizerunkowego bełkotu - w sprzedaży może ma to znaczenie. W korpo to jest technika rozgrywek miedzypersonalnych tj. zbudować swój przerosniety image, który winduje cię w góre. A ciekawym jest to, że jak wyjedziesz do centrali zachodniej tego polskiego korpo to ludzie są tam naturalni i nie skołczowani korpo bełkotem - a tutaj jest podatność na udawnictwo klinicznych zachowań korpo bełkocących.
A wracając do tematu we Wrocławiu z doswiadczeniem 10+ w korpo 6000 netto realne( choć juz sufit - to były widełki zbudowane przez HR research) tylko musisz przejść ten cały teatrzyk lidersko-haerski na rozmowie i po to chyba ta mientka otoczka jest potrzebna bo zderzysz się "liderem" a oni popadali ofiarami banialuk opisywanych w Bussiness Harvard Review tak więc w korpo zatrudnia sie profil psychologiczny w duzej mierze podatny na ugniatanie korpo filozofiami i tam jest potrzebny dopasowany "image".