sokolasty1 napisał(a):Pozwolę sobie nawiązać do dyskusji o pracy tymczasowej.
Agentura mnie zatrudnia i sprzedaje mnie do klienta. Dopóki klient zamawia, wszystko jest OK. Kiedy projekt się kończy (zgodnie z terminem lub przedwcześnie), kurek z pieniędzmi się wcześniej czy później zamknie, i inżynier zostaje na lodzie.
Biorąc to pod uwagę, premia do wypłaty za niepewność jutra winna być solidna, jak na mój gust z 50%, nie żadne 10%.
Pracuję w Niemczech na kontraktach od 2013 i nie wyobrażam sobie zarabiać tyle samo, co etatowcy, bo oni mają niemal gwarancję pracy (już pomijając koszty lotów, dojazdów, noclegów, które są niemal zawsze po mojej stronie), a ja mogę mieć nawet i rok przestoju po zakończonym projekcie. Gdyby nie to, że zrobiłem transfer z automotive przez półprzewodniki do medical, od 2018 byłbym bez pracy.
Podsumowując: bez dobrej premii za ryzyko praca na kontrakcie jest alternatywą dla wyłącznie bezrobocia.
To jest dobry system pracy dla młodego, elastycznego bez żadnych zobowiązań i który "lubi" zmieniać miejsca zamieszkania - można się nachapać ale na obiecanki cacanki pośredników nie ma co liczyć bo od nich najmniej to zależy czy będzie robota. W CAD-owaniu wygląda to tak , że jak jest prosperita to obiecują szklane domy , a przeważnie jak lądujesz u klienta to dopiero się dowiadujesz jakie mają plany wobec Ciebie. Najlepiej żeby nie zostać na lodzie( częsta zagrywka) jak zaczynasz projekt u jednego to zacznij już romansować z następnym, żeby się nie obudzić na rocznym bezrobociu. Na zachodnich kontraktach tak to działa , że zarabiasz o wiele więcej niż niż etatowy pracownik , a zasady nie ma - jechałem na 3 miesiące a wracałem po 1,5 roku jechałem na rok a wracałem po 4 miesiącach i nic od Ciebie nie zależy ot po prostu meeting i redukcja externali. External to nie jest pracownik, którym ktokolwiek się przejmuje - tak jak Gouda pisał on ma zapełnić "chwilowe" braki w kadrach.